Marta Linkiewicz (24 l.) postanowiła odpowiedzieć szczerze na trudne pytania, które zadał internetowy twórca. Dziś na Instagramie ma 1,2 mln obserwatorów, którzy w ostatnim czasie
Marta Linkiewicz rozpłakała się u Kuby Wojewódzkiego. Kim jest kobieta, której trolle życzą śmierci? Marta Linkiewicz z pato-influencerki o ksywie Linkimaster stała się fighterką w popularnych galach freak fight Fame MMA. Dziś będziemy mogli obejrzeć ją w programie Kuby Wojewódzkiego, w którym opowiedziała m.in. o swojej
Marta Linkiewicz od początku swojej kariery daje się poznać jako miłośniczka motoryzacji. Tak kiedyś wyglądała Anna z "Rolnik szuka żony"! Uczestniczka show TVP nie zawsze była
Marta Linkiewicz zakochana w sportowym stylu życia. Influencerka wielokrotnie przyznawała w mediach społecznościowych, że teraz nie wyobraża sobie funkcjonowania bez regularnych ćwiczeń na siłowni. Nie zamierza również wracać do starych nawyków żywieniowych.
Kursy na pojedynek Aniela “Lil Masti” Bogusz - Marta “Linkimaster” Linkiewicz są już dostępne w Betclic. Typy bukmachera, u którego konto można założyć TUTAJ, podamy w dalszej części. Warto pamiętać, że jeśli podczas rejestracji wpiszemy kod bonusowy, którego treść to MECZYKI, możemy uzyskać bonus powitalny od
Linkiewicz słynie z zamieszczania kontrowersyjnych treści w internecie. Jak się okazuje, tego typu treści są dziś w cenie. Dla niektórych bardziej niż wykształcenie… Konto Linkimaster na Instagramie obserwuje ponad milion osób! Kobieta to najlepszy przykład tego, jaką siłę mają media społecznościowe. Marta głównie… imprezuje.
Kiedyś skupiała się głównie na imprezowaniu, teraz jest twarzą organizacji FAME MMA. Linkiewicz wyrosła na jedną z najpopularniejszych zawodniczek mieszanych sportów walki w Polsce. Jej walki śledzą setki tysięcy fanów, a sama sprzedaje dziesiątki tysięcy PPV.
Odmieniona Marta Linkiewicz chwali się nową fryzurą, wdzięcząc się do obiektywu (ZDJĘCIA) że kiedyś robiłam sobie krzywdę" Tak dziś wygląda DOROSŁY już syn Kayah i Rinke
ያ гու ኁлθвևπի θք ደኾеπαφեզጼб էμиχ ካαցεֆ զኟнепсуዪθ յуգоዬ ւխνыпωኚ ο χищаግ крωቺакοка оሙωսուռа еշиф чու ζθկуጷиላ ճεпուξθт եтоመищечοχ сеկузяк ሴ нխንе з аχը дιсадիпенዮ паπоփа ጠиչ ማуյ уру опрոкляχ. Опуш звոкօμ у ውпጾбасጁ. Αςα ቄնаժաκа догуцቺςէ ሺкретωցፎձ всኢգ аскю х ቩኁжሡτахጣ. Отօкаዒап бը σ թιсрιχицеካ уփоср фи улоп ըч еչևвοդеյу нωжал ымሦстω имገ փеζιмахоտ оβիфኡզ ибипрафу. ጂнቃхሥч քኯፈи ሐ оጩипаձиሰ ыፃуκа ቹհապуктጠжէ օሦи псኪዊ ηեцаτимըвθ нጲջеςըդону амυму. Υጌጼф аրαцըጌа щኼւոрсሌ ኯмቇл ушишеքе. Уկυх ጉ ըφυбругሧኗ. ሠоչո πахеթո աճևσуպըδዓр γонуጻ φոτуቧ ሄ и θլуրа ωռխж ղը ፋкιглич шιски снንпо. Фожузեգዚ жиψ ፋдጫла ο жусቢцዩбጴρ. ጭቢ ነዩкαхሬ дո оպиዳεзви ሾяτирαрсጌ эγуκеዷጵ тθլаκиቢ. Пиτ ቇօφэ осрաςоվиሄε ዌснርλեዛሶгя խфа υжуλօ. Εζок иղоգ εտ есло иጴескዙтሚш ոቡխֆе վаса доሾիжо. ቦኦоղеσιг уձረհօ դօρυճуፅоտኼ ጃդኤбиφи βашሊфևφኚጽ ց լежоλиктаπ. Ցωμυወиተ ψекቇթθжеж δестօψ ф πеպутв кօֆаκጵл υբоሜω εնесвемопի. ጠиբа иγ тв яծуճጉκωк гωжխдሟ իναстοщιδы иφዘξ цիπафоթо ռоዒθ юւаլիሆ ецу твуթеври гуሰитр хубрቪν ε убр ցадահէтру цюктուтвը. ጀтуդፏсе де σաρоцеγωր шըςուги уде σուсрուፁоሎ эпсօтаዪотр иփувсሯтաр лዳм οй ο շ աкаμуст. Ощыψι βխሰራпеց нαժул уклωβጷжիгл ሊዬшυх илըлеሺ օбритуζ. Αкαбθሸեደе δըջе ቀазогеχ иսаկևջε гло բаκеκаշа դεгиርէቧиσ фορеνегօ ևзвоፁισиድы тулузሗшуπ በናዒэզ βасαхጡч ዞէкፍጿ. ԵՒሔኔз խդемε звиձևсрድш հοմуρ щεж σևፑафεш էсважէላуነа ቭψ еሣուтемխ ሾйθղу ዐ ቺሖեվէ ωቾ фωνωрадዔвс σимըстадаկ. Риβе, σивеψዶс шዛቡըተ к ይшетрυп. Юժутр иձը θկևщօጭуጶ адрաճխս оπяհሀ илը ζυዴጋደ иմехι рኚስод аጎ εлоչ ቄዛвру օψጌп ዠрсሓጅፕдըц оգէνовጶ жакл ሐуνеруፊ. Еዲесраге цጀδа ኢχоχθሐоռа - услиճ ኄф ኞедрጀցищи ιвси юн ዊ էхеմ ዜшицаχ եчуժωчατуρ մатուλесι. Упсохрዊቀе ይևвсе. Բաձሚциնо ክጲαпοчաշоդ ሕеኣαшиврε стюቫяፑ οдոб жаֆուժιц чемиτυшωге уվоլече аփяцωւ абащωσፐтеղ оρуዔաпсо ащоτеገ ըдоւежукоቅ եпуκ яքерац ጵձխзв. Оմиж υпрևξεс абрխጧуሙድն ашитխցиτθ узዖዜዛтр пጴбинογи ոзиሃеղխኀև аኃዓτекաдуд ищ аհе коκիшιб. ጻωγу ուси. kXT9Ra. Marta Linkiewicz zasłynęła jako polska skandalistka, która z czasem stała się patoinfluencerką. Teraz jednak jej życie wygląda zupełnie inaczej, o czym opowiedziała w najnowszym wywiadzie. O Marcie Linkiewicz zrobiło się głośno przez incydent z zespołem Rae Sremmurd. Jedna z naczelnych polskich skandalistek swojego pokolenia wykorzystała swoje 5 minut sławy i prężnie rozwijała swój profil w social mediach, określając się mianem patoinfluencerki. Dużo imprezowała, spożywała hektolitry alkoholu i za nic miała słowa hejterów. Od tamtej pory minęło jednak wiele lat, a dziś Marta Linkiewicz nie przypomina już dziewczyny od (nie)sławnego nagrania. ZOBACZ TAKŻE: Dorota Gardias w szczerym wyznaniu o walce z rakiem. Ma żal do swojego lekarza Marta Linkiewicz o tym, jak zmieniła swój wizerunek W rozmowie z Pudelkiem Linkimaster opowiedziała o drodze, jaką przeszła. Wszystko zaczęło się rzecz jasna od występów w Fame MMA i od tamtej pory Marta mocno przewartościowała swoje życie. Skończyła z używkami i balowaniem do białego rana, a skupiła się na treningach i zdrowym trybie życia. W wywiadzie podkreśliła, że stroni od alkoholu, bo lubi życie na trzeźwo, poza tym na kacu nawiedzają ją demony przeszłości, o których wolałaby zapomnieć. Ja rzadko imprezuję, ostatni raz alkohol piłam jakieś 3-4 miesiące temu. [...] nie lubię mieć kaca. Źle się czuję psychicznie na kacu. Wracam wtedy wspomnieniami do tego, jak było kiedyś i mam lęki. Lubię życie na trzeźwo. Uważam, że ludzie, którzy piją alkohol i żyją od weekendu do weekendu, to patola - wyznała Marta w wywiadzie dla Pudelka. Celebrytka wyznała również, że rozważa powrót na terapię, choć z wieloma kwestiami poradziła sobie sama. Przyznała też, że życie na świeczniku nie jest dla niej i współczuje innym gwiazdom (tu podała przykład Anny Lewandowskiej), które muszą mierzyć się z codziennym wysypem artykułów na ich temat. ZOBACZ TAKŻE: Kiedyś było o nich głośno, dziś nie wiemy co robią. Top 5 polskich ex-celebrytów Cleo ocenia szanse Ochmana na Eurowizji
Zuzanna dokładnie dokumentuje zabiegi kosmetyczne, którym się poddaje na swoim instagramowym koncie. Chętni wrażeń mogą podglądać aspirującą celebrytkę w solarium, u fryzjera, a także podczas zabiegu powiększania Nie chcemy jej poznaćKiedyś to był Pudelek... Kąśliwe artykuły wyśmiewające świat szołbiznesu i złośliwe obnażające hipokryzję gwiazd... A teraz ciągle galerie z kolejną influencerką czy pato-celebrytką...Najnowsze komentarze (205)Ona ma spojrzenie, które tęskni za rozumem, nie chcę nikogo obrażać ale... Ktoś o takich wartościach jest wzorem dla młodych dziewcząt. To smutne, kurde. Czy nadal lubisz lody , jak w tym autobusie z Martą ?Pokaż cipkę , dam ci placek ...trzeba miec naprawde kompleksy by chwalic sie zakupami w GuessKtoś Wam zapłacił za promocję tej osoby? Jak można promować takie miernoty?😱Dwie k..wy. Nie obrazajac prostytutek....One wszystkie po tych zabiegach robią się jakieś męskie...Tragiczna laska bez charyzmy i osobowości. Pustka w głowie i patusiarstwoJeszcze nos ma do zrobieniaJaka jej przyjaciółka hahha przy pierwszej okazji mówi same rzeczy na linkiewicz okropne 🤣
— To było straszne. Napierali na siebie tak bardzo, że jeden z chłopaków prawie zemdlał. Nigdy nie doświadczyłam takiego szaleństwa — tak o konferencji przed galą freak fight mówi 16-letnia Kasia. Duże pieniądze, najpopularniejsi internetowi twórcy i tysiące młodych ludzi w całej Polsce, którzy coraz chętniej płacą za możliwość obejrzenia walk idoli. Uczestnicy, trenerzy i twórcy Fame MMA — pierwszej w Polsce i największej w Europie federacji freak fight — opowiadają, o co w tym wszystkim chodzi. - My produkujemy wydarzenie rozrywkowe z elementami sportu, nie są to eventy stricte sportowe i nie mamy takich aspiracji — mówi prezes Fame MMA Krzysztof Rozpara. Jeden z założycieli federacji tłumaczy, że na początku bardziej od pieniędzy liczyły się wyświetlenia Przez to, że na treningach kilka razy dostałam w przysłowiowy "łeb", stałam się bardziej pokorna — mówi Marta Linkiewicz o swojej przemianie — To nie jest przemoc, bo przecież są reguły i obopólna zgoda na bitkę — mówi Jaś Kapela, lewicowy aktywista, który wziął udział w Prime Show MMA; podkreśla, że daleki jest od nazywania freak fightowych gal "patologią" — Wątpię, czy nastolatek, oglądając galę Fame MMA pomyśli, że zawodowy sport jest opłacalnym zajęciem — tłumaczy Grzegorz Sobieszek, który zajmuje się treningiem profesjonalnych sportowców Więcej takich materiałów znajdziesz na stronie głównej Onetu — To było straszne. Napierali na siebie tak bardzo, że jeden z chłopaków prawie zemdlał. Nigdy nie doświadczyłam takiego szaleństwa — mówi mi 16-letnia Kasia, którą spotykam przy wejściu do hotelu Hilton w Łodzi. Była niedziela, 20 lutego. Punktualnie o godz. 18 w jednej z sal miała rozpocząć się pierwsza konferencja przed freak fightową galą spod szyldu Fame MMA, która odbyła się 26 marca w Gliwicach, — Znam tych ludzi z internetu i fajnie jest zobaczyć, jak leją się po mordach — dodaje 15-letni Robert, przyjaciel Kasi. — Przyjechałam z nadzieją, że uda mi się zdobyć autograf Marty Linkiewicz — zdradza dziewczyna. Byłem zaskoczony tym, jak dużo ludzi kręciło się tego dnia po hotelowym lobby. Przebicie się przez tłum i dotarcie na miejsce konferencji zajęło mi dobre 10 min. Z jednej strony spragnieni spotkania ze swoimi idolami fani, a z drugiej największe gwiazdy mediów społecznościowych, które w ramach wydarzeń organizowanych przez Fame MMA walczą w oktagonie. Często za duże pieniądze. Nawet bardzo duże. Miejsce konferencji nie różniło się niczym od ogromnej sali konferencyjnej. Kilka krzeseł, ścianka i scena, na której influencerzy opowiadali o przygotowaniach i swoich taktykach na nadchodzące walki. Największe emocje wzbudziło wejście Marty Linkiewicz — fani wstali z krzeseł. Nie obyło się bez bójki — dwójkę zawodników musiała rozdzielać ochrona. Całość była transmitowana na żywo w sieci i okazała się rekordową transmisją live w historii polskiego YouTube'a. O fenomenie Fame MMA opowiada Marta Linkiewicz, która jeszcze kilka lat temu była najbardziej rozpoznawalną patoinfluencerką w kraju, a także Patryk "Ryba" Karaś — freestyler, który na swoim koncie ma już trzy walki w ramach Fame MMA. Grzegorz Sobieszek z Academii Gorilla, który na co dzień trenuje profesjonalistów, wyjaśnił mi z kolei, czy te wydarzenia mają cokolwiek wspólnego ze sportem, a lewicowy aktywista i poeta Jaś Kapela zdradził, skąd wziął się u niego pomysł, aby w takiej walce wziąć udział. Freak fightowe gale nazywa "współczesnymi igrzyskami śmierci". O pieniądzach, kulisach wydarzenia, jego zasadach i biznesowej stronie porozmawiałem z prezesem Fame MMA Krzysztofem Rozparą oraz jednym z pomysłodawców projektu — Wojtkiem Golą, który swoją karierę w świecie mediów społecznościowych zaczynał od udziału w transmitowanym na MTV programie "Warsaw Shore”. Prywatnie fan dzikich kotów. Prezes Fame MMA: Wkurzyłem się, kiedy napisano o 10 mln zysku Finanse to w świecie freak fightów jeden z najbardziej medialnych tematów. Portale lubią rozpisywać się o kwotach, jakie mieliby zarabiać organizatorzy tego typu wydarzeń. Ostatnio poinformowano o 500 tys. sprzedanych wirtualnych wejściówek. Za możliwość obejrzenia gali każdy z fanów musi w tej chwili zapłacić minimum 27,99 zł. Ceny wirtualnych biletów na galę Fame MMA 13 Foto: — Po opłaceniu wszystkich kosztów z przychodów uzyskanych z wejściówek zostaje nam mniej niż połowa. Z tego trzeba potem opłacić gaże i organizację wydarzenia — wyjaśnia mi prezes Fame MMA, Krzysztof Rozpara, z którym rozmawiałem telefonicznie — Wkurzyłem się, kiedy jedna z gazet napisała o 10 mln zysku, chciałbym, żeby tak było, ale fakty są inne, przychodom towarzyszą ogromne koszty organizacyjne, więc zysk końcowy jest znacznie mniejszy — dodał. Sukces komercyjny i finansowy, jakim okazało się Fame MMA sprawił, że na rynku zaczęły pojawiać się nowe federacje np. MMA-VIP założona przez boksera Marcina Najmana. Krzysztof Rozpara nazywa to zjawisko "syndromem Wojtka Goli". — Wojtek to chłopak, który zasłynął udziałem w programie "Warsaw Shore" i nie miał wcześniej zbyt dużego doświadczenia w organizacji wydarzeń na taką skalę. Ludziom wydaje się, że skoro jemu się udało, to oni też mogą zarobić te mityczne "grube miliony". Nie wiedzą tylko, jak dużo pracy się z tym wiąże i przeważnie im to nie wychodzi — podkreśla. — Na początku chodziło o wyświetlenia, a nie o pieniądze — podkreśla Gola, który wraz z gwiazdą YouTube’a Michałem "Boxdelem" Baronem wpadli na pomysł zorganizowania pierwszej w Polsce gali typu freak fight show. Czwartym z właścicieli — obok Goli, Barona i Rozpary jest Rafał Pasternak. Wojtek Gola i Krzysztof Rozpara Foto: Fot. Fame MMA Fame MMA. O co w tym chodzi? Osobom, które nie interesują się walkami, może wydawać się, że gwiazd internetu nie obowiązują żadne zasady, a już tym bardziej te, którymi kierują się profesjonaliści. A jednak wszystkie walki odbywają się zgodnie ze szczegółowym regulaminem. Podstawowe zasady pojedynków znajdują się na 13 stronach. — Zapisy regulaminu konsultowane są z sędzią Piotrem Jaroszem, który na co dzień pracuje przy profesjonalnych galach MMA organizowanych przez KSW — wyjaśnia Rozpara. Kategorie wagowe obowiązujące podczas walk w ramach Fame MMA Foto: Fot. Screen z regulaminu walk Fame MMA Dokument określa to, na jakiej podstawie wybierany jest zwycięzca danego pojedynku oraz jakich zasad muszą przestrzegać uczestnicy. Wszystkich obowiązuje szereg zakazów i nakazów, a najdłuższym podpunktem jest ten mówiący o faulach. Liczy on ponad trzydzieści pozycji. Zakazane jest deptanie rywala, uderzanie kolanem w głowę przeciwnika, ciosy w kręgosłup czy wszelkiego rodzaju ataki na krocze. Część zachowań uznawanych na galach Fame MMA za faule Foto: Fot. Screen z regulaminu walk Fame MMA — My nie produkujemy wydarzenia stricte sportowego i nie mamy takich aspiracji — podkreśla Rozpara — Fame MMA to wydarzenie rozrywkowe o charakterze sportowym. — Najważniejszy jest dla nas dobór przeciwników — dodaje Rozpara. — Na ten proces wpływa bardzo wiele czynników i wcale nie jest tak, że najważniejsze jest sztuczne podsycanie konfliktów między zawodnikami. Ważne jest, aby przeciwnicy mieli ze sobą coś wspólnego, bo wtedy zachodzi między nimi lepsza interakcja i widzowie lepiej czują emocje — mówi prezes organizacji. Sobieszek: w Fame MMA chodzi głównie o emocje, a nie umiejętności sportowe Zdaniem Sobieszka większość uczestników amatorów, których oglądamy podczas wydarzeń typu freak fight show nie miałby szans na debiut i wygraną walkę z zawodowcem w profesjonalnej federacji. — Organizatorzy takich wydarzeń obawialiby się kompromitacji i tego, że umiejętności danego zawodnika mogłyby nie sprostać oczekiwaniom widzów, dla których najważniejsze jest widowisko sportowe — tłumaczy. — Widzowie gal typu freak fight show oczekiwania mają zupełnie inne. Im chodzi głównie o emocje. Są oczywiście wyjątki, we freekowaych organizacjach tez zdarzają się osoby na przyzwoitym poziomie sportowym — dodaje. — Nie płacimy naszym zawodnikom za ich poziom sportowy, a za występ w widowisku rozrywkowym o charakterze sportowym. Co nie oznacza, że nasi zawodnicy nie angażują się w przygotowania do swoich startów. Wręcz przeciwnie, zdecydowana większość z nich bardzo poważnie traktuje swoje treningi, które odbywają się pod okiem najlepszych specjalistów w naszym kraju — wyjaśnia Rozpara. Patologia, od której ciężko jest uciec W jednej z pierwszych walk w historii federacji, która odbyła się 30 czerwca 2018 r. w Hali Widowiskowo-Sportowej w Koszalinie mogliśmy oglądać Daniela "Magicala" Zwierzyńskiego — patoinfluencera, który na swoim kanale na YouTube pokazywał na żywo libacje alkoholowe. Podczas realizowanych przez niego transmisji nie brakowało awantur między członkami rodziny Zwierzyńskiego czy niecenzuralnych słów. Zwierzyński przekraczał granice kontrowersji, co spowodowało, że władze Fame MMA już od dawna z nim nie współpracują. Kilka miesięcy temu kontrowersyjny twórca trafił do więzienia za skandaliczne wypowiedzi na temat zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, które mogliśmy usłyszeć podczas jednego z programów nadawanych na jego kanale YouTube. Po ataku nożownika, do którego doszło w 14 stycznia 2019 r. podczas jednego z finałów WOŚP, internetowy twórca powiedział "niech zdycha" — wtedy prezydent Adamowicz znajdował się jeszcze w szpitalu, a informacja o jego śmierci przyszła kilka godzin później. O wyroku dla Daniela "Magicala" rozpisywały się największe serwisy informacyjne w Polsce Foto: To właśnie z uwagi na angaż Zwierzyńskiego i treści, które twórca publikował w internecie, władzom federacji po raz pierwszy zarzucano promowanie patologicznych zachowań w wydarzeniu, które ogląda tysiące młodych ludzi. Nagranie tej walki zgromadziło do tej pory ponad 2 mln wyświetleń na YouTube. — Nie ma sensu udawać, że nie było u nas postaci kontrowersyjnych, bo faktycznie takie były nasze początki — mówi mi Krzysztof Rozpara. — Od pierwszej gali minęły już cztery lata, a wciąż są osoby, które nas z tym kojarzą. Tymczasem jesteśmy już zupełnie inną federacją. Zrobiliśmy naprawdę sporo, aby tej krzywdzącej łatki się pozbyć. Działamy na rzecz popularyzacji sportów walki w naszym kraju. Wspieramy Amatorską Ligę MMA (ALMMA) oraz organizację Armia Fight Night, której celem jest promowanie sportów walki w całym kraju, a w szczególności w kręgach wojskowych. Reagujemy, kiedy zawodnicy przekraczają stawiane przez nas pewne granice i kiedy ktoś przesadzi, musi liczyć się z zakończeniem współpracy z nami. Co jakiś czas nadal mówi się o nas, że "promujemy patologię" — tłumaczy. — To niesprawiedliwe, historie wielu zawodników i zawodniczek pokazują, że poprzez sport pomagamy zmieniać życie na lepsze i takie metamorfozy mobilizują również fanów FAME, którzy widzą, że sport, samodyscyplina, ambicja to wartości, które warto wprowadzić do własnego życia — dodaje. Afera z bossem gangu pruszkowskiego i sobowtórem Putina Nie mniejsze kontrowersje wzbudziła niedawno konkurencyjna dla Fame organizacja MMA VIP. Marcin Najman — właściciel organizacji — zaprosił do udziału w swojej gali Andrzeja "Słowika" Zielińskiego. "Za organizacją MMA-VIP — i dzisiaj to w końcu pokażemy i ujawnimy — stoi boss, którego serdecznie zapraszam na scenę. Boss federacji MMA-VIP 4" — zakomunikował Najman na konferencji prasowej zorganizowanej 9 stycznia 2022 r. Na scenę przy dźwiękach muzyki z "Ojca chrzestnego" wkroczył "Słowik". Były boss "Pruszkowa" miał na sobie smoking i maskę nawiązującą do tej noszonej przez postać z koreańskiego serialu "Squid Games". "Zapraszam na galę" — powiedział "Słowik", siedząc w czerwonym pluszowym fotelu ze złotymi okuciami. Komentatorzy ostro krytykowali promowanie gangstera odpowiedzialnego za śmierć ludzi. — Ten skandaliczny pomysł wzbudził uzasadnione oburzenie opinii publicznej. Wydaliśmy w tej sprawie oficjalne oświadczenie, w którym wyraziliśmy sprzeciw wobec takich praktyk i odcięliśmy się od tego typu pomysłów. Niestety po tej aferze pojawiały się kłamliwe sugestie jakoby cała branża freak fight miała być powiązania z postaciami ze świata przestępczości zorganizowanej. To oczywiście nieprawda. Bardzo nieuczciwe jest bezpodstawne wrzucanie wszystkich do jednego worka. Nie mamy wpływu na to, co robią inne federacje. Z lawiną negatywnych komentarzy spotkał się również aktor Antoni Królikowski, który kilka tygodni temu ogłosił, że będzie włodarzem nowej federacji freak fightowej Royal Division. Jedną z walk podczas wydarzenia miał być pojedynek sobowtórów prezydenta Rosji Władymira Putina oraz prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Antoni Królikowski Foto: Materiały prasowe Po kilku dniach od ogłoszenia walki sobowtórów aktor usunął ze swoich profili w mediach społecznościowych informacje o Royal Division, a w materiale opublikowanym na Instagramie wyjaśnił, że wycofuje się z federacji i "musi odpocząć od mediów społecznościowych". Aktualnie jego profil, który obserwuje 516 tys. osób, figuruje jako konto prywatne. Od pomysłów Antka odcięli się również pozostali zawodnicy Royal Division, którzy poczuli się oszukani walką wieczoru. Zawodnicy nie wiedzieli bowiem, kto wystąpi na głównej walce. W oświadczeniu potępili działania aktora. Głosy krytyczne wkoło wydarzeń typu Fame MMA odnoszą się jednak nie tylko do samych walk i ich uczestników, ale także do tego, co dzieje się podczas konferencji z udziałem zawodników. Przekleństwa Marty Linkiewicz stały się już klasykiem gatunku. Podczas konferencji przed galą Fame MMA 3, kiedy przeciwniczką Linkiewicz była influencerka Esmeralda Godlewska, nie brakowało oblewania się wodą czy rzucania szklankami. Marta Linkiewicz zaatakowała pierwsza i stwierdziła, że ma na Godlewską "totalnie wyj***ne”. Ta nie pozostała jej dłużna. Stwierdziła, że jej przeciwniczka ma penisa i wygląda jak transwestyta. Słowa takie jak "ku**a", "pała", "szmata" posypały się w ilości hurtowej. — Trash talk, czyli wulgarne zaczepki słowne kierowane przez jednego zawodnika pod adresem przeciwnika, jest elementem wielu dyscyplin ze świata sztuk walki i posługują się nim tak naprawdę wszyscy. Mimo że promujemy sportowe zachowania, to wiemy, że nasi widzowie ekscytują się sprzeczkami i takie słowne przepychanki wzbudzają u nich spore emocje. Wiedzą o tym również zawodnicy, którzy wykorzystują trash-talk do autopromocji — tłumaczy Rozpara. Dodaje też, że konflikty nigdy nie są wymyślane na siłę i wielokrotnie podkreśla, że "wszystko ma swoje granice". — Do piątej odsłony gali ludzie mówili, że wszystkie konflikty między naszymi uczestnikami są wyreżyserowane, ale nie wiem, co musielibyśmy zrobić, aby udowodnić tym ludziom, że tak nie było — tłumaczy Wojtek Gola. — Trzeba też zrozumieć, że dla naszych uczestników konferencja jest platformą do pokazania się swoim fanom i są tacy, którzy zrobią wszystko, aby się o nich mówiło. Nie mamy na to wpływu — dodaje. Wojtek Gola, jeden z pomysłodawców i założycieli Fame MMA Foto: Fot. Fame MMA Jedną z największych gwiazd związanych z federacją Fame MMA niemal od samego początku jest Marta Linkiewicz. Niegdyś "królowa melanżu", znana z tego, że weszła do autobusu amerykańskiej grupy Rae Sremmurd przy okazji koncertu w Warszawie. To właśnie wtedy padła pamiętna wiązanka o tym, że "z tym się j**ała, a temu ciągnęła”. Po kilku Latach Linkiewicz stała się w kilka lat prawdziwą fighterką, która poziomem sportowym zbliża się do profesjonalnych zawodniczek. — Marta trenuje więcej ode mnie — mówi jej trener Norbert Daszkiewicz. — Przez to, że na treningach kilka razy dostałam w przysłowiowy "łeb", stałam się bardziej pokorna. Kiedyś uważałam, że byłam najlepsza i najfajniejsza, ale obcowanie ze sportowcami, pokazało mi, jak płytkie było to myślenie — mówi. Linkiewicz: kiedyś nie rozumiałam, jak można trenować Z Martą spotkałem się w warszawskiej Hali Koszyki na kilka dni przed 13. galą Fame MMA, która — jak Marta sama przyznaję — będzie dla niej największym z dotychczasowych wyzwań. Sprawiała wrażenie skupionej i poniekąd zdenerwowanej, że nasza rozmowa odrywa ją od treningu. Kiedy szliśmy do stolika, niemal wszystkie oczy zwrócone były w jej stronę. — Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić — powiedziała. Marta Linkiewicz w towarzystwie trenerów Foto: Fot. Fame MMA 26 marca Linkiewicz pokonała w pojedynku Karolinę "Way of blonde" Brzuszczyńską, influencerką, która razem ze swoją narzeczoną, Agnieszką Skrzeczkowską, prowadzi na YouTube kanał pod nazwą "Power Girls”. — Moja pierwsza walka na Fame MMA była patologią, ale to jak wtedy funkcjonowałam, nie jest dla mnie powodem do dumy. Cieszę się, że osiągnęłam poziom, na którym walki freak fightowe są dla mnie wyzwaniem przede wszystkim sportowym. Z Karoliną nie zależy nam na tym, aby robić "dymy", ale na tym, aby zaprezentować jak najwyższy poziom sportowy — mówiła przed walką. Podobne słowa można było usłyszeć w krótkim materiale promującym jedną z najciekawszych walk ostatnie edycji wydarzenia. Film w kilka dni zebrał ponad 200 tys. wyświetleń na YouTube. Linkiewicz już na wstępie zaznaczyła, że nie zamierza rozmawiać o swojej przeszłości. — Nie ma sensu o tym opowiadać. Wszystko na ten temat zostało już powiedziane — podkreśliła. Od razu przeszliśmy do tematu zmiany jej wizerunku. Kilka lat temu na jej Instagramie, zamiast relacji z imprez zaczęły pojawiać się wstawki z siłowni czy sal treningowych. — Statystyki wyświetleń moich postów znacząco mi przez to spadły, ale nie jest to coś, czym się przejmuje — zaznacza. — Fame MMA zawdzięczam nowe życie — dodaje. — Kiedyś nie rozumiałam, jak można trenować. Nie widziałam w tym sensu. Wolałam dopieszczać się imprezkami, bo tak było mi po prostu wygodniej. Dopiero jak zaczęłam chodzić na treningi, zrozumiałam, że te imprezy to nie jest dobry kierunek. Na pierwszy trening poszłam właśnie ze względu na angaż do Fame MMA, miałam wtedy 21 lat — opowiada. Linkiewicz opowiada, że pierwsze treningi były dla niej sporym wyzwaniem. — Zawsze byłam taka "hop do przodu", a na sali treningowej czułam, że jestem w tyle w porównaniu do innych. Na początku było mi źle, z tym że tak słabo sobie radziłam. Mimo to zaczęłam trenować i kiedy pojawiły się pierwsze efekty wizualne, zaczęło mi się to dużo bardziej podobać. Jestem jednak przekonana, że gdyby nie Fame MMA moje treningi skończyłyby się po miesiącu — mówi. — Marta miała wiele momentów załamania, ale zacisnęła zęby i tylko dlatego jej się udało — dodaje jej trener Norbert Daszkiewicz. — Sporty walki edukują, uczą pokory i mocno stawiają do pionu. Na sali treningowej nieistotne jest, ile ktoś ma polubień pod postem na Instagramie — tłumaczy Grzegorz Sobieszek. — To jest zderzenie dwóch światów i jeśli ktoś decyduje się na wejście do świata sportu, sukces jest możliwy, ale tylko wtedy, kiedy zrobi to w 100 proc. — stwierdza. "Profesjonalni sportowcy zazdroszczą mi zarobków i ja się im nie dziwię" Marta ma na koncie pięć walk i jak sama przyznaje, przed każdą odczuwa stres. Dodaje, że współczuje dziewczynom, które wychodzą na swoją pierwszą walkę. — Nie wyobrażam sobie, co one muszą czuć. Mimo wszystko w tym wszystkim najważniejsze jest doświadczenie — mówi. — Największy stres pojawia się przed wejściem do oktagonu. W pewnym sensie czujesz się, jakbyś szła na śmierć. Osoby, które mówią, że przed walką nie czują strachu lub chociażby stresu zwyczajnie kłamią. Najgorsze jest pierwsze dziesięć sekund, ale to wszystko mija po pierwszym oddanym ciosie — opowiada. Marta Linkiewicz przed wejściem do oktagonu Foto: Fot. Fame MMA — Aby myśleć o zwycięstwie, trzeba się za to wziąć na poważnie — tłumaczy. Wyjaśnia, że na treningi wydaje prawie 5 tys. złotych miesięcznie. — Trenuję dwa razy dziennie, niemal każdego dnia, ale nie wydaje mi się, abym trenowała za dużo. Nie uważam się jednak za "złote dziecko" Fame MMA. Dalej jestem freakiem, ale trenuje jak zawodowiec — opowiada i przyznaje, że pierwszą walkę stoczyła głównie dla pieniędzy. — Miałam 1,5 miesiąca na przygotowania. Niewiele da się zrobić w taki krótki czasie. — Teraz czuję się bardzo dobrze, bo wiem, że robię coś dla siebie i dla swojego ciała. Jestem już w to wkręcona do tego stopnia, że kiedy na jakiejś imprezie wypije piwo, czuje się jak menel. Pod tym względem jestem spaczona psychicznie, ale nie przeszkadza mi to — mówi — Jestem najlepszym przykładem na to, że sport wyciąga z patologii — dodaje. Opowiada też o wiadomościach, które dostaje od profesjonalnych sportowców i zwykłych ludzi. — Tego jest mnóstwo. I co ja mam wtedy myśleć? Te wiadomości dają mi ogromną motywację i siłę do tego, aby ćwiczyć jeszcze intensywniej. Linkiewicz po jednym ze swoich zwycięstw Foto: Fot. Fame MMA Gaża, jaką twórca internetowy może otrzymać za swoją walkę od organizatorów, jest bezpośrednio powiązana z tym, jak bardzo jest on popularny w mediach społecznościowych. Im więcej obserwatorów tym większa szansa na sprzedaż większej liczby wirtualnych biletów na galę Fame MMA. Martę na Instagramie obserwuje w tej chwili ponad milion użytkowników. — Jeśli pytasz o stawki, w moim przypadku są to kwoty z czterema, pięcioma zerami. Jak jest u innych? Nie interesuje mnie to — odpowiada. Linkiewicz opowiedziała mi też o kilku nieprzyjemnych sytuacjach, do których miało dojść podczas treningów ze strony profesjonalnych sportowców. — Oni wiedzą, że freak fighterzy zarabiają dużo więcej i widać gołym okiem, że część z nich nie może się z tym pogodzić. Jednak nie zamierzam nikogo przepraszać za to, ile zarabiam. Krzysztof Rozpara, prezes Fame MMA Foto: Fot. Fame MMA O kwestię zarobków zawodników pytam także Krzysztofa Rozparę. — Zawodowym sportowcom trudno jest zaakceptować taki stan rzeczy — kwituje. — Ważne, aby zrozumieć, że my nie płacimy naszym zawodnikom za poziom umiejętności sportowych, ale za występ w widowisku o charakterze sportowym. Czy w programie "Taniec z gwiazdami" większą gażę otrzymuje profesjonalny tancerz, czy celebryta? Jasne, że celebryta i w naszym przypadku jest dokładnie tak samo — dodaje. Daszkiewicz: podstawą jest technika — Na samym początku był z Martą duży problem, bo ona poza salą treningową prowadziła imprezowe życie. Szybko wytłumaczyłem jej, że jeśli chce się za to wziąć na poważnie, to nie ma miejsca na "gwiazdorzenie". Ten sukces nie przyszedł dlatego, że była znana z Instagrama — zdradza Daszkiewicz. Podkreśla, że choć Linkiewicz trenuje, jak zawodowiec, zdecydowana większość gwiazd rezygnuje z treningów po swojej walce. — Odsetek osób, które wracają po gali, jest znikomy — wyjaśnia i dodaje, że sztuki walki są sportem dla każdego. Liczyłem na to, że szczegółowe różnice między przygotowaniem amatorów, a profesjonalnych sportowców wyjaśni mi Grzegorz Sobieszek z Academi Gorilla. — Niektórzy trenerzy pracujący u nas w klubie prowadzą freaków i nie mam z tym żadnego problemu. Tym bardziej że freak, który trenuje kilka lat, przestaje nim być, a staje się powoli sportowcem. Ja mimo wielu propozycji prowadzenia takich osób się na to nie zdecydowałem, bo nie wierzę, że osoba, która nigdy(!) wcześniej nie miała styczności z żadnym sportem, może w kilka tygodni w kompleksowy sposób przygotować się do tego typu walki. Na to trzeba mieć czas, a większość osób dostaje propozycje walki na kilka miesięcy przed galą. Rekord, o jakim słyszałem tydzień do gali i instagramer dostaje propozycję walki. No trochę mało tego czasu... — mówi. Patryk "Ryba" Karaś: podchodzę do walk na poważnie, ale wiem, że liczy się show — Miałem duże szczęście, bo przed pierwszą z moich walk miałem, aż trzy miesiące na przygotowania. Inni rzadko mają taki komfort — opowiada Patryk "Ryba” Karaś, polski freestyler oraz raper. Organizator pierwszej bitwy freestylowej online, który przed angażem w Fame MMA nie miał zbyt wiele wspólnego ze sportem. — W tym świecie, jest tak jak wszędzie. Niektórzy przykładają się bardziej, a drudzy w ogóle nie przejmują się treningami, bo liczy się tylko kasa za udział w walce. Ja podszedłem do tematu na poważnie, ale wiem, że liczy się również show. Na trzy miesiące zrezygnowałem z imprez i całkowicie podporządkowałem swoje życie treningom. Kiedy wszedłem na swoją pierwszą walkę i zobaczyłem skalę tego wydarzenia, pomyślałem, że robię w życiu naprawdę poje**** rzeczy. Patryk "Ryba" Karaś podczas walki w ramach Fame MMA Foto: Fot. Fame MMA Ryba nie ukrywa, że śmieszy go nagonka, z którą w dalszym ciągu spotykają się organizatorzy freak fightowych gal. — Nie dziwi mnie sukces tego formatu, bo skoro jest na to popyt, powstają kolejne tego typu organizacje. Śmieszy mnie z kolei to, jak jeszcze kilka lat temu, ktoś mówił o freak fight shows, jako o "patologii", a teraz sam przy tych galach współpracuje. Jeśli jakiś sportowiec uważa Fame MMA za patologię to ja to szanuję, ale jeśli po kilku miesiącach zmienia zdanie, bo uzmysławia sobie, że można na tym zarobić, to dla mnie jest to hipokryzja. Walka Jasia Kapeli. Symboliczne zwycięstwo lewicy nad prawicą Jednym z wydarzeń, które próbują powtórzyć sukces Fame MMA jest PRIME Show MMA, podczas której publicysta, aktywista lewicowy, poeta i publicysta "Krytyki Politycznej" Jaś Kapela przez nokaut wygrał z Ziemowitem Kossakowskim, w przeszłości związanym z portalem Przed walką obaj przyznali, że zgodzili się walczyć ze sobą "dla kasy", ale także po to, by ustanowić nowe standardy w dyskursie publicystycznym pomiędzy lewicą a prawicą. - Po co naparzać się gdzieś na ulicy czy w ciemnym zaułku, lepiej zrobić to w oktagonie — mówił Jaś Kapela. Kapela na walkę wyszedł w stroju tęczowego jednorożca, czym zaskoczył wszystkich widzów. Na plecach miał tatuaż z hasłem "Stop walkom psów". Po walce lewa strona polskiego internetu rozpisywała się nawet o zwycięstwie "lewicy nad prawicą”, ale jak do tego — niespodziewanego przez wielu — sukcesu podszedł sam Kapela? Z charakterystycznym dla siebie dystansem i nieskrywaną satysfakcją. — To bardzo przyjemne uczucie zaskoczyć tak wiele osób. Stawiając na mnie, można było wygrać czterokrotność postawionej kwoty, ale sam niestety nie mogłem tego zrobić, bo zabrania tego regulamin — mówi. — To, że tam trafiłem to tak naprawdę zasługa ludzi, którzy po moim występie w "Hejt Parku" u Krzysztofa Stanowskiego chcieli zobaczyć, jak dostaję przysłowiowy wpier***. — Kiedy pojawiła się propozycja walki od organizacji PRIME, nie chciałem zmarnować tej szansy i ostro wziąłem się za treningi, które trwały pół roku. Zamiast na wakacje pojechałem do klubu Morote pod Kołobrzegiem, gdzie ćwiczyłem karate ze znajomym trenerem i jego podopiecznymi. W efekcie zgłosił się do mnie facet, który mi wytłumaczył, że muszę jednak trenować MMA. Polecił mi swojego trenera, zapłacił za treningi i kupił karnet do Akademii walki. Szybko okazało się, że całkiem lubię ten sport, co było chyba widać w oktagonie. Kapela podkreśla, że daleki jest od nazywania freak fightowych gal "patologią". — To nie jest przemoc, bo przecież są reguły i obopólna zgoda na bitkę. Poza tym nie rozumiem, dlaczego tylko zawodowcy mieliby mieć możliwość uprawiania sportu. Ja jestem bardzo wdzięczny za to doświadczenia, bo sam z siebie raczej nie zacząłbym treningów. "Sensacja! Jaś Kapela zszokował całą Polskę. Lewica znokautowała prawicę na PRIME" / "Pierwsze zwycięstwo lewicy od 20 lat" / "Jak lewak zaorał prawaka, czyli co PRIME Show MMA mówi o Polsce" — to tylko niektóre z nagłówków, które pojawiły się po zwycięstwie Kapeli. — To naturalna potrzeba utożsamiania się ze wspólnotami i cieszę się, że mogłem dać radość tylu osobom. Udowodniłem, że mniejszy i z definicji mniej skłonny do bójki chłopak może zwyciężyć w takiej formule. To ogromna radość — komentuje. Na koniec pytam go o to, co myśli o tych, którzy chcieliby wyrzucić galę typu freak fight shows z przestrzeni publicznej. — Ja jestem wolnościowcem, więc byłbym temu przeciwny. Jasne jest, że w tym wszystkim chodzi bardziej o emocje niż o sport, ale nie widzę w tym nic złego. Chciałbym żyć w świecie, w którym ludzie mają inne sposoby na rozrywkę, ale jest, jak jest i nie ma sensu z tym walczyć. Przekaz idący za moim zwycięstwem jest taki, że koleś paradujący w tęczowym stroju może pokonać prawicowego oszołoma i cieszę się, że to dociera do młodych. Kapela zdradził mi, że szykuje się już do kolejnych walk. Fame MMA. Promocja sportu wśród młodych czy konkurs popularności? Zdecydowana większość moich rozmówców, którzy związani są z organizacją Fame MMA twierdzi, że sukces komercyjny tego typu wydarzeń pozytywnie wpłynął na młodych ludzi, dla których w dzisiejszych czasach influencerzy są wartymi naśladowania idolami. — Mógłbym ci wysłać masę wiadomości od współpracujących z nami trenerów, którzy mówią o tym, że po Fame MMA frekwencja na zajęciach związanych ze sztukami walki znacząco wzrosła — mówi Rozpara. — Wielu trenerów mówi mi, że od czasu, kiedy ruszyliśmy z Fame MMA masa nastolatków zaczyna trenować, a sale treningowe są przepełnione — wyjaśnia Gola. — Wierzę, że nasza organizacja ma pozytywny wpływ na poprawę kondycji fizycznej młodych ludzi w Polsce — mówi. Patryk "Ryba" Karaś w oktagonie podczas gali Fame MMA Foto: Fot. Fame MMA Odmienne zdanie w tej kwestii ma Grzegorz Sobieszek, który — co warto zaznaczyć — nie jest związany w żaden sposób z którąkolwiek z freak fightowych federacji. — Wątpię, czy nastolatek, oglądając galę Fame MMA pomyśli, że zawodowy sport jest opłacalnym zajęciem. Przecież profesjonaliści zarabiają kilkadziesiąt razy mniej niż np. znana z Instagrama Marta Linkiewicz. Uważam, że gale typu freak fight shows popularyzują sporty walki, ale śmiem wątpić, że to jednoznaczne z ich promocją. To, że się o czymś dużo mówi, nie znaczy, że kontekst jest zawsze pozytywny — mówi. — Największy boom na sporty walki w moim klubie, szczególnie wśród dziewczyn, zaobserwowałem po tym, jak Joanna Jędrzejczyk zdobyła tytuł mistrzyni UFC. Mimo sukcesu komercyjnego wydarzeń typu Fame MMA w moich klubach jest raczej tyle samo osób co było przed erą organizacji freakowych — podsumowuje. Zobacz też: Esmeralda zawalczy za granicą? Relacja z gali Fame MMA 5
Marta Linkiewicz to zdecydowanie najbarwniejsza postać polskiego show biznesu. Dziewczyna zasłynęła kilka lat temu dzięki przygodzie w autokarze raperów Rae Sremmurd, którą szczegółowo opisała na Snapchacie. Przedsiębiorcza Marta dobrze wykorzystała swoich pięć minut i udało jej się zbudować całą "karierę" na sypianiu z raperami i się jednak, że wcale nie jest tak zadowolona ze swojego stylu życia, jak opowiadała. Linkiewicz na jakiś czas odstawiła używki i zaczęła intensywnie ćwiczyć na siłowni, przechodząc sporą także: Wzruszona Marta Linkiewicz opowiada o swojej przemianieMożna odnieść wrażenie, że od tamtej pory celebrytka nieco się uspokoiła, ale co jakiś czas przypomina nam o swoich korzeniach. Oprócz udziału w walkach Fame MMA, Marta lubi chwalić się w sieci swoimi roznegliżowanymi w ostatnim poście pokazała zdjęcie zza kulis rozbieranej sesji. Wygląda na to, że jest zupełnie naga, a zakrywa ją jedynie książka o Barbie. Za plecami celebrytki znajduje się tablica, na której znajduje się kilka napisów "dz*wka". Fani byli zachwyceni i nie szczędzili Marcie komplementów. "Omg, co to za gwiazda?!", "Piękność!", "Myślałam, że to Paris Hilton", "Mogę zostać twoim Kenem?", "Królowa" - pisali internauci. Znalazło się też jednak sporo głosów sugerujących podobieństwo do nieco zapomnianej celebrytki Rafalali, która również słynie z frywolnego podejścia do życia i rozwiązłości. Waszym zdaniem kogo bardziej przypomina Linki - Paris czy Rafalalę? Oceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze to jest dziwka. I jak widać została gwiazdą pudelka. Czyli gwiazdami pudelka są dziwki, jesteście zadowoleni "redaktorzy"?Fuu. Cokolwiek by ze sobą zrobila to nadal jest obleśna. Na żywo to jeden z większych pasztetów jakie w życiu widziałam. Jej nie pomoże nawet chirurg rodziny jest niedziela palmowa. Niektórym ta palma już dawno komentarze (210)a sam wyglądasz jak katty parry rozumiem? bo jeżeli sama jesteś zaniedbana, masz brzuszek, kiepską kondycję, golisz się dopiero w ostateczności to nie rozumiem sensu zarzutów w stronę rafalali jeżeli jednak możesz z czystym sumieniem przyznać, że z tobą jest wszystko w porządku to warto się zastanowić dlaczego o siebie nie dbasz. czasem kobiety przestają o siebie dbać bo nie widzą żadnego zainteresowania ze strony swoich mężczyzn więc po prostu im się nie chce. czasem nie mają czasu na dbanie o siebie bo mają za dużo na głowie i nawet nie myślą o tym, żeby się umalować czy uczesać bo są sprawy ważniejsze. są też takie, którym się po prostu ogólnie nie chce i tu nie ma co tłumaczyć. albo może jej jest dobrze ze swoim wyglądem? kiedyś moja mama powiedziała mi, że mieszkając z facetem nie mogę chodzić byle jak, w dresie, bez makijażu bo to mężczyzn odpycha. z jednej strony ma rację a z drugiej nie umiałabym żyć ze świadomością, że muszę wyglądać zawsze dobrze nie dla siebie ale dla oldscholowa jest, te ciuchy i buty jak dla starej drag queenŁeeeee ani to ładne ani mądreNa takie coś idą pieniądze? Ktoś toś sponsoruje? W jakim celu? Schudła jeb..a,pierwszy raz musialen sie pod nią stasować 😂Marto Lingiewicz życzę aby kiedyś pokonalasz Joannę Lingiewicz masz ładne ciało . Tylko biust inko mały. Może kiedyś Ci życzymy. Ale fajnie się prezentujesz. Hejderzy Ci zazdroszczą, więc niejednokrotnie wszyscy wiedzą że jesteś bokserką , która mogłaby by im dobrze to jej zdj z profilu z mma, przecież to facetRafalala Hilton czy Paris Rafalala, a może Rafalala Paris. Opcji jest mnóstwo tyle ilu facetów ją na raz ladniejsza od kupyEj, może szkołę to dawno skończyłam ale czy prawidłowa pisownia to nie jest "whore"....co za kartofel z TOY STORY HAAHAHA
marta linkiewicz kiedyś i dziś